WIĘCEJ

    Kolejarze i Celnicy z Szymankowa – opór na Pomorzu 01.09.1939 r.

    Warto przeczytać

    Polska360.org
    Polska360.org
    Polska360 jest miejscem, w którym będą wzmacniane pozycje środowisk polskich i polonijnych w kraju ich zamieszkania, poprzez prowadzone webinaria, szkolenia prowadzone przez ekspertów.

    Szymankowo – wieś pomiędzy Tczewem a Malborkiem. W okresie II Rzeczypospolitej wchodziła w skład Wolnego Miasta Gdańska. Była bardzo ważnym węzłem kolejowym na przebiegającej tędy magistrali kolejowej Berlin – Królewiec i stacją graniczną z Polską.

    W Szymankowie funkcjonowała polska placówka celna, strzegła polskich interesów celnych na terenie Wolnego Miasta Gdańska, podobne placówki istniały w innych miejscowościach rozlokowanych wzdłuż  rzeki Nogat. Zadaniem polskich inspektorów było nie tylko sprawowanie nadzoru celnego. Inspektorzy mieli też zadania wywiadowcze. Dowództwo Wojska Polskiego interesowało, jakimi silami dysponują Niemcy na terenie Gdańska, jak silnego ataku mogą się z tej strony spodziewać. Bardzo ważną rolę odgrywały też mosty tczewskie, polskie dowództwo przywiązywało do nich wielką wagę. 

    W marcu 1939 r. dowódca Armii Pomorze gen. Bortnowski nakazał je zaminować, chodziło o to, aby w porę je wysadzić i nie dopuścić do wkroczenia Niemców z tej strony do Polski oraz wyeliminować możliwość przerzutu poprzez te mosty wojsk niemieckich z Rzeszy do Prus, co równałoby się z silnym atakiem na Polskę od północy i oskrzydleniem polskich armii. W związku z tym celnikom z Szymankowa wydano rozkaz bacznego lustrowania torowiska ze strony Malborka i informowania o wszystkich nietypowych zajściach saperów w Tczewie. Liczono się z możliwością przerwania łączności telefonicznej, w związku z tym inspektorów wyposażono w rakiety świetlne za pomocą których mieli oni ostrzec obsadę mostów o nadchodzącym niebezpieczeństwie.

    Dowództwo Wehrmachtu także zdawało sobie sprawę z militarnego znaczenia mostów tczewskich, w związku z tym opracowali oni plan ich zdobycia któremu nadali kryptonim „Dirschau”- był to element planu wojny z Polską. Aby zdobyć mosty hitlerowcy posunęli się do podstępu.

    Dzień przed atakiem na Polskę – 31.08.1939 r. o godz. 22.00 – poprosili stację kolejową w Tczewie o przysłanie do Malborka dwóch parowozów w celu przetransportowania wagonów z bydłem. Polscy kolejarze oba parowozy wraz z obsługą wysłali, aby nie podsycać napiętej sytuacji. W Malborku Niemcy aresztowali polskich kolejarzy, zdjęli z nich mundury, w które ubrali niemiecką drużynę parowozową.

    O godz. 4.00 pociąg z niemieckimi kolejarzami w polskich mundurach i ukrytą w wagonach zamiast bydła specjalną jednostką Wehrmachtu ruszył z Malborka w kierunku Tczewa z zamiarem opanowania mostów.

    1 września 1939 r. o godzinie 3.00 ze stacji Tczew (przeciwległy kierunek do pociągu który wyjechał z Malborka) wyruszył do Malborka parowóz TY 685 po odbiór turnusowego pociągu tranzytowego. Prowadzili go maszyniści: Bazyli Sakowicz i pomocnik Brunon Grenz. Jeździli od lat tym szlakiem i dokładnie znali jego trasę. Tym razem stwierdzili, że “coś wisi w powietrzu”. 

    Most na Wiśle był strzeżony. Posterunki wojskowe wzmocnione. Na telefoniczny rozkaz dyżurującego na dworcu tczewskim, por. Antoniego Lebiedzia, polscy żołnierze z 2 Batalionu Strzelców otworzyli bramy i TY 685 wjechał na terytorium Wolnego Miasta Gdańska. Minął położone tuż za Wisłą Lisewo, Szymankowo i dotarł do Kałdowa. Na semaforze przed stacją maszynista dostrzegł czerwone światło. Sakowicz zatrzymał parowóz około 100 metrów przed semaforem. Zauważył, że z Malborka wyjechał już w kierunku Tczewa pociąg tranzytowy, który planowo miał prowadzić jego kolega maszynista Franciszek Wojciechowski i pomocnik Matuszka. Uspokojony obserwował zbliżający się pociąg. Niby wszystko się zgadzało, ale żaden z dwóch ludzi, prowadzących pociąg w polskich mundurach kolejowych, nie był Wojciechowskim ani Matuszką. Obsługę pociągu stanowili bowiem zupełnie nieznani ludzie. Zaskoczony Sakowicz gorączkowo próbował rozwiązać zagadkę. W tej samej chwili otrzymał cios w kark. Odwracając się z podniesionymi rękoma ujrzał przed sobą dwóch uzbrojonych ludzi w niemieckich mundurach, z trupimi czaszkami na czapkach i cywila z pistoletem w ręku.

    O godz. 4.20 pociąg z Malborka wjechał na stację w Szymankowie, równocześnie z wjazdem pociągu, do budynku szymankowskiego dworca wkroczyli miejscowi hitlerowscy bojówkarze. Ich celem było obezwładnienie przebywających tu Polaków. Polacy nie dali się zaskoczyć, inspektorzy Szarek i Wasielewski zdążyli wystrzelić rakietę, którą dostrzegli saperzy przy tczewskim moście. Kolejarze zaś zdołali przestawić zwrotnicę, tak, że pociąg z Niemcami wykoleił się, dzięki temu saperzy mieli wystarczająco dużo czasu do przygotowania mostów do wysadzenia. Wasielewski i Szarek zostali zabici przez hitlerowców zaraz po wystrzeleniu rakiety ok. 4.30.

    Kiedy mosty w Tczewie wyleciały w powietrze hitlerowcy w Szymankowie wpadli we wściekłość, urządzili na Polaków polowanie, zabijali ich gdzie popadnie – w miejscach pracy, w mieszkaniach. Tego ranka w Szymankowie zamordowano 21 Polaków, byli to inspektorzy celni, kolejarze oraz członkowie ich rodzin. Był to pierwszy mord II wojny światowej. Wśród ofiar były też dwie kobiety: żona kolejarza, która była w ciąży oraz siostra zawiadowcy stacji.

    O wydarzeniach z 1939 r. przypomina na stacji w Szymankowie tablica, pamiętają polscy kolejarze. Pamiętajmy i my.

    Źródło : Fundacja Grupy PKP

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Najnowsze

    Nieznana historia warszawskiej Pragi

    Praga należy do najciekawszych i najchętniej odwiedzanych przez turystów rejonów Warszawy. Ma swoją własną historię i tożsamość. Nie wszyscy...

    Zobacz także

    Skip to content