WIĘCEJ

    Iskra, która rozpala ogień. Małgorzata Bejšovec i społeczność polska w Pradze

    Warto przeczytać

    Katarzyna Kamińska
    Katarzyna Kamińska
    Trener umiejętności społecznych oraz doradca zawodowy z wieloletnim stażem. Jako doradca oraz mentor pracowała z różnymi grupami wiekowymi w wielu projektach, także międzynarodowych. Posiada doświadczenie pracy w Polsce, Kanadzie, USA i UK oraz współpracy ze środowiskami polonijnymi w tych krajach. Absolwentka studiów socjologicznych, amerykanistyki oraz marketingu internetowego. Baczna obserwatorka najnowszych trendów i zmian technologicznych zachodzących na rynku pracy. Satysfakcję czerpie ze wspierania innych oraz motywowania do wprowadzania pozytywnej zmiany. Prywatnie pasjonatka samorozwoju, podróży małych i dużych oraz psia mama.

    W spisie powszechnym przeprowadzonym w 2011 r. wśród obywateli Czech – 39 269 osób zadeklarowało narodowość polską, co stanowi 3,75 ‰ mieszkańców kraju i 5,12 ‰ wśród osób, które podały przynależność narodową. Największa grupa Polaków w Czechach znajduje się na Zaolziu. Najważniejszymi polskimi organizacjami w tym rejonie są Kongres Polaków w Republice Czeskiej oraz Polski Związek Kulturalno-Oświatowy (PZKO), a największą i jedyną gazetą ukazującą się dwa razy w tygodniu jest „Głos” oraz miesięcznik „Zwrot”. Oprócz tego w Czechach znajduje się także spora grupa migrantów z Polski. Często znaleźli się oni w tym kraju z powodu migracji zarobkowej. Są to np. pracownicy kopalni w okolicy Ostravy, zakładu Škody w Mladej Boleslavi, a także robotnicy budowlani i pracownicy umysłowi mieszkający na przykład w Pradze.

    Rozmowa z Małgorzatą Bejšovec – Polką, urodzoną w Warszawie, która na Uniwersytecie Warszawskim ukończyła studia magisterskie na kierunku Zarządzanie i Marketing. Jak widać, nauka nie poszła w las, bo w ciągu tych 12 lat od kiedy mieszka w Pradze, nieustannie aktywizuje i działa na rzecz integracji społeczności polonijnej. Na Jej przykładzie widać, że czasem wystarczy jedna iskra, by rozpalić ogień i stworzyć coś dobrego dla siebie i innych.

    To dzięki Niej znajdziemy na Facebook’u fanpage „Polska Kultura w Pradze”, na którym publikuje informacje na temat akcji, imprez i innych polskich wydarzeń w Pradze. Angażuje się także w administrowanie facebookowej grupy „Polacy mieszkający w Pradze”, która działa już od ponad 10 lat i skupia prawie pięć tysięcy członków! A to tylko fragment Jej działalności… Więcej przeczytacie Państwo w wywiadzie.

    Katarzyna Kamińska: Dzień dobry, Pani Małgorzato. Zacznijmy od klasycznego pytania – jak to się stało, że zamieszkała Pani w Czechach i dlaczego Praga? 

    Małgorzata Bejšovec: Dzień dobry. W Pradze bywałam wielokrotnie u znajomej rodziny. Po 2008 roku zostałam na dłużej i z czasem zorientowałam się, że w tym mieście żyje wielu Polaków. Zaczęłam szukać nowych „znajomych”. Facebook nie był jeszcze wtedy popularny, więc starałam się dotrzeć do rodaków na „Naszej klasie”. Nawiązałam wówczas wiele znajomości, które trwają do dziś. Teraz jednak przenieśliśmy nasze kontakty do serwisów Facebooka i Instagrama.

    KK: A czym Pani zajmuje się zawodowo?

    MB: Można by powiedzieć, że działaniami marketingowymi na Polskę, ale w praktyce jest to raczej rola wielopłaszczyznowego bufora w komunikacji i organizacji relacji czesko-polskich (śmiech). Co czasami wcale nie należy do łatwych zadań! Obecnie jestem na etapie szukania kolejnego wyzwania, następnej firmy, której mogłabym pomóc na polu właśnie takiej komunikacji międzynarodowej.

    KK: Czy zgodzi się Pani z tym, że media społecznościowe są ważnym narzędziem integracji środowisk polonijnych?

    MB: Wiele osób narzeka na uzależnienie od mediów społecznościowych, jednak moim zdaniem uzależnić można się od wielu rzeczy, a FB czy Instagram potrafią być bardzo użyteczne. Szczególnie przydatne są dla osób na emigracji. Dzięki nim pomimo bycia na odległość, widzimy co nowego u rodziny, znajomych w Polsce, a także na całym świecie. Integrują naszą praską społeczność ze sobą, a także łączą z bliskimi, którzy mieszkają daleko.

    KK: Na fanpage’u „Polska Kultura w Pradze” publikowane są informacje o polskich wydarzeniach. Jak wygląda działalność kulturalna Polaków w Czechach? Czy działają tam jakieś grupy artystyczne?

    Oczywiście! Mamy na przykład polski chór o nazwie „A TO MY“, a także bardzo utalentowaną Annę Musil Nachman, która na wielu spotkaniach, także dyplomatycznych, zaszczyca nas swoim sopranem przy akompaniamencie fortepianu. Nie brakuje też innych, bardzo uzdolnionych manualnie osób, które zazwyczaj podczas spotkań rodzin pomagają zorganizować artystyczną część dla dzieci. Mamy też osoby zaangażowane w działania na rzecz kobiet. Tak powstał cykl spotkań rozwojowych „Praga jest Kobietą“, wspierający Polki mieszkające w Pradze, a także cykl warsztatów i spotkań, grupy wsparcia, grupy rozwojowe oraz inicjatywa pod wspólną nazwą „Polka za granicą“. Co ciekawe warsztaty prowadzone są we współpracy z Polkami za granicą (nie tylko czeską) – psycholożkami, artystkami, dziennikarkami.

    KK: Czy Czesi są zainteresowani polską kulturą? Czy uczestniczą w tych wydarzeniach?

    MB: Z tym bywa różnie. Najczęściej dotyczy to osób, które są w tzw. “małżeństwach mieszanych”. Niemniej, co może niektórych zaskoczy, mamy w Pradze festiwal filmu p.t.: „Bardzo fajný – festival svěží polské kultury” organizowany oddolnie przez trzy Czeszki! Z własnej inicjatywy, jako Stowarzyszenie „Popular z.s.“, od 2013 roku z zamiłowaniem angażują się w promowanie współczesnej polskiej kultury w Czechach. Jednym ze sposobów dotarcia do odbiorców są polskie filmy z czeskimi i angielskimi napisami oraz polskie jedzenie jako dodatek do filmowych akcji. W tym roku, pomimo pandemii, festiwal odbędzie się, jednak wyjątkowo filmy zostaną wyświetlone on-line.

    KK: Pani Małgorzato, a jak w życie społeczne angażują się stowarzyszenia polonijne?

    MB: Zdecydowanie najbardziej widoczne jest Stowarzyszenie Polskich Rodzin w Pradze o nazwie „TramPOLina“. Skupia się ono na tym, by umożliwić dzieciom, jak najczęstszy kontakt z językiem polskim, rodzimymi tradycjami i kulturą. Ogromny wkład w pielęgnowanie naszych korzeni i budowanie polskiej tożsamości dzieci i młodzieży dorastającej na obczyźnie ma niewątpliwie także Polska Szkoła im. św. Jadwigi przy Ambasadzie RP w Pradze, która działa od 1970 roku i cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Warto również wspomnieć o Polskim Instytucie w Pradze (Polský Institut v Praze). To polska placówka kulturalna podlegająca Ministerstwu Spraw Zagranicznych RP, której zadaniem jest upowszechnianie i propagowanie polskiej kultury, nauki i sztuki oraz promocja współpracy między Polską a Czechami. Instytut organizuje liczne wydarzenia – wystawy, odczyty oraz kursy języka polskiego. Przy tej placówce działa również biblioteka z czytelnią, w której można znaleźć książki w języku polskim oraz czeskie przekłady polskich książek, a także polskie filmy i płyty z polską muzyką.

    Bardzo dużo dzieje się też za sprawą organizacji „Zaolzie Potrafi“, której głównym celem jest zwrócenie uwagi na istnienie polskiej mniejszości narodowej na Zaolziu. Raz w roku założycielka Izabela Wałaska przygotowuje i prowadzi talk show z osobistościami Zaolzia. Ponadto, warto wspomnieć, że nakręciła też dwa dokumenty o Zaolziu – oba były nagrodzone na międzynarodowych festiwalach polonijnych.

    W naszym mieście działa również Stowarzyszenie Klub Polski w Pradze z ponad stu letnią tradycją kultywowania polskiej Kultury oraz stosunkowo młode Stowarzyszenie Klub Polski Lysá nad Labem. Jest także Stowarzyszenie Klub Polskiego Biznesu w Republice Czeskiej, które zrzesza firmy zainteresowane polsko-czeską współpracą handlową. Głównym zadaniem Klubu jest promowanie pozytywnego wizerunku polskich firm.

    KK: Pani Małgorzato, a skąd u Pani pomysł na to, by tak aktywnie zaangażować się w integrowanie społeczności polskiej w Pradze?

    MB: Hmm… Właściwie to z braku polskiego towarzystwa sama zaczęłam je wokół siebie tworzyć. Na początku organizowałam spotkania dla pojedynczych, nowopoznanych rodaków, a potem już dla polskiej grupy na Facebook’u „Polacy mieszkający w Pradze”.

    Warto przypomnieć, że w roku 2021 czeka nas ważne wydarzenie, w które jestem zaangażowana, a mianowicie – Spis Narodowy. Od tego, jaką podamy w nim narodowość, będzie zależała pozycja naszej mniejszości oraz prawa, np. do dwujęzyczności. Mówi się o nim nawet, że to „sprawdzian polskości“. Dlatego na terenie Czech szykuje się spora kampania informacyjna zachęcająca, by do formularza spisowego koniecznie wpisać narodowość polską i polski język ojczysty. Gorąco do tego zachęcam.

    KK: Czy łatwo Polaków namówić na wspólne spotkania?

    Najpierw przychodziło tylko kilka osób, ale to właśnie dzięki wydarzeniom tworzonym na portalu Facebook, udało nam się zbudować całkiem dużą społeczność. Dodatkowo przypomnienia generowane przez portal, zachęcają do brania udziału w naszych wydarzeniach i pomagają ich nie przeoczyć. Odkąd działamy poprzez Facebook, na nasze spotkania przychodzi o wiele więcej uczestników. Na pierwszym wydarzeniu mieliśmy kilkanaście osób, teraz potrafi pojawić się nawet około 50!

    KK: Jakiego rodzaju to działania?

    MB: Za mną już prawie 100 spotkań. Najbardziej popularne są spotkania w czeskich restauracjach, pubach, kawiarniach, gdzie możemy wymienić się wrażeniami z tygodnia i porozmawiać po polsku. Oprócz tego organizuję wycieczki rowerowe, bazary, wypady na winobrania, a także wspólne wyjścia do kina i teatru. Dwa razy spotkanie dotyczyło oddawania krwi, był też kurs pierwszej pomocy poprowadzony przez Czeski Czerwony Krzyż.

    Na wstępie oprócz ilustrowanego przewodnika, dostaliśmy parę jednorazowych rękawiczek (na zdjęciu), jako idealny gadżet do każdej torebki, na wypadek nieoczekiwanego ratowania człowieka.

    Największą popularnością cieszą się jednak niewątpliwie spotkania wigilijne i wielkanocne. Na ostatnich spotkaniach świątecznych odwiedziła nas nawet polska Dyplomacja.

    Fot. Spotkanie wigilijne Polonii w Pradze 2019

    KK: Jak to wygląda? Czy kultywujecie polskie tradycje gastronomiczne czy jest to już Wigilia w czeskim stylu?

    MB: Na takie spotkania przychodzi około 150 osób. Są to rodziny z dziećmi, a także  pary, często mieszane. Jest to wspaniała okazja, by pokazać swoim bliskim nasze polskie tradycje. Idea spotkań jest taka, że mamy wspólny stół, a każdy przychodzący przynosi jedzenie nawiązujące do świąt, które właśnie obchodzimy. Idealnie, jeśli jest to danie regionalne z tej części Polski, z której pochodzimy lub po prostu ulubione. Wspaniale jest, będąc w Pradze, móc poznawać przysmaki z różnych zakątków Polski!

    Fot. Małgorzata Bejšovec w trakcie przygotowań do Wigilii 2019

    Oczywiście, jeśli ktoś nie ma talentu kulinarnego lub chęci ani czasu na gotowanie, może przynieść coś kupionego. Słodycze czy mandarynki zawsze też dobrze się sprawdzają. Jest też opcja wkładu pieniężnego, który przeznaczamy wraz z Grupą na wybrany cel charytatywny, zwykle jest to któreś ze schronisk dla psiaków.

    KK: Brzmi to naprawdę wspaniale! Domyślam się jednak, że pandemia trochę komplikuje sytuację?

    MB: No cóż, chciałam zorganizować wiele wydarzeń, ale niestety Covid-19 pokrzyżował plany organizatorskie również i mnie. Musieliśmy odwołać m.in. spotkanie Wielkanocne. To bolesne momenty, bo dla wielu osób, a wręcz całych rodzin, takie spotkania świąteczne to jedyna szansa na obchodzenie świąt „po polsku”. Nie jadą na święta do Polski, dlatego nasze spotkania są często jedyną szansą na radość świąteczną w większej grupie osób.

    KK: Czy podobnie stanie się z corocznym spotkaniem wigilijnym?

    MB: Nie poddajemy się. W tym roku wigilijny stół będzie podczas 29. Finału WOŚP w Pradze, czyli 31.01.2021. Mamy tutaj Sztab nr 6015 i planujemy wiele plenerowych atrakcji podczas Wielkiego Finału. Nasze przygotowania można zobaczyć na stronie wosp.cz oraz fanpage dedykowanemu  temu wydarzeniu.

    KK: Jak zmieniła się Praga w czasach koronawirusa?

    MB: Powiem tak: jest troszkę smutno. My, którzy mamy to miasto na co dzień, widzimy, że nietypowa sytuacja ma swoje plusy i minusy. Stolicę można teraz szybko zwiedzić, natomiast pusta Praga jest zarazem piękna i smutna. Jednak zauważyliśmy także, że na naszych spotkaniach pojawiło się kilka osób, które normalnie nie zdecydowałyby się na taki krok. Zmotywowała je jednak skrajna samotność pierwszej fali wirusa. Bo trzeba wiedzieć, że w Pradze, tak jak wszędzie, mieszkają też tacy Polacy, którzy zazwyczaj unikają polsko-polskich kontaktów. Twierdzą, że nie po to wyjeżdżali za granicę, by bratać się z rodakami. W sytuacji pandemii jednak, mocniej ciągnie nas do „swoich”…

    Źródło: unsplash.com

    KK: W Czechach podobno pracuje już ponad 44 tys. Polaków. Wynagrodzenie, które oferuje im się w Czechach, nie jest jednak dużo wyższe niż w Polsce, a mieszkania nie są już tańsze. Pani Małgorzato, jest Pani dobrym duchem środowiska polonijnego w Pradze. Poznała Pani wielu naszych rodaków, którzy zdecydowali się na emigrację. Niech nam Pani powie, co przyciąga Polaków do tego kraju?

    MB: Zazwyczaj przyjeżdżają tu z kilku powodów. Jedną z grup są studenci, którzy przyjeżdżają do Czech na pół roku w ramach wymiany Erasmus, a po studiach powracają, bo to tutaj otrzymali pierwszą pracę. Są także mieszkańcy Śląska i południa Polski, którzy do Pragi mają bliżej niż np. do Warszawy. Ci młodzi ludzie twierdzą często, że przyjechali na rok, może dwa, a potem nie wiedzieć kiedy robi się z tego dziesięć lat (śmiech) i ja także do tej grupy się zaliczam. Inna grupa to rodziny, które do Pragi sprowadził kontrakt jednego z małżonków. Wtedy albo po kilku latach wracają do Polski, albo zostają na następny kontrakt, albo szukają innej pracy, która pozwoliłaby im tutaj zostać. Praga niewątpliwie jest piękna, łatwo się w niej zakochać i po kilku latach ciężko się z nią rozstać. Jeszcze kilka lat temu koszty życia w czeskiej stolicy były niższe niż w Polsce, a na pewno niższe niż w Warszawie, co było kuszące dla wielu Polaków. Pod niektórymi względami w Czechach nadal jest lepiej, choć też nie całkiem różowo.

    KK: A na bazie Pani obserwacji i doświadczeń czy łatwo Polakom odnaleźć się w Czechach? Wszak mówi się, że Polak i Czech to dwa bratanki, co Pani o tym myśli?

    MB: Z moich obserwacji wynika, że to porównanie do dwóch bratanków jest już raczej mało aktualne. Niestety doskwierają nam, miejscowym Polakom stereotypy, które Czesi pielęgnują u siebie o nas od pokoleń. Jeśli ktoś chce pogłębić ten temat, to zachęcam do zapoznania się z dwujęzyczną książką zaolziańskiej autorki Izabeli Wałaskiej „(Pół)prawdy i mity o Polakach i Czechach, czyli historyjki z życia wzięte”, która w dowcipny i zaskakujący sposób odsłania to, o czym tutaj mówimy, czyli różnorodność w odbiorze codzienności w Czechach i w Polsce

    Fot. Małgorzata Bejšovec na promocji książki Izabeli Wałaskiej „(Pół)prawdy i mity o Polakach i Czechach, czyli historyjki z życia wzięte”

    (https://www.facebook.com/Ksiazka.oPolakachiCzechach.Knizka.oPolacichaCesich/)

    KK: Z badań CBOS z 2018 roku wynika, że Czesi są narodem, który Polacy lubią najbardziej. Aż 44 proc. badanych czuje sympatię do Czechów, 31 proc. – obojętność, a tylko 14 proc. – niechęć. A jak Polacy są odbierani w Czechach?

    MB: Nie wiem, jak to wygląda w badaniach, ale z perspektywy mieszkanki Pragi, sytuacja nie wygląda już tak optymistycznie. W miejscu pracy wszyscy oczywiście starają się zachowywać profesjonalnie, ale niestety, nie jest łatwo Polakom zintegrować się z Czechami. Raczej nie przyjmują oni Polaków do bliższego grona znajomych i trzymają się na dystans. Dużo łatwiej jest np. Słowakom, ale to też zrozumiałe ze względu na ich wspólną historię. Dlatego najlepiej pracuje się Polakom, którzy trafią do firmy międzynarodowej. Wtedy niejako wszyscy mają wyrównaną pozycję i łatwiej nawiązać kontakty. Natomiast jeśli pracujemy w zespole złożonym wyłącznie z Czechów, może nie być łatwo. Niestety, zwłaszcza wśród starszych osób nadal pokutuje tutaj wizerunek Polaka-robotnika, który ma problemy z alkoholem, kombinuje, a czasem nawet kradnie. Nawet posiadając wyższe wykształcenie, wysokie kompetencje i kulturę osobistą, czasem ciężko walczyć ze stereotypem. Także do polskiego jedzenia podchodzi się tu z dużą ostrożnością. Chodzi o słynną polsko-czeską wojnę spożywczą. Moim zdaniem po to, by wypromować czeskie produkty, w mediach podkreśla się niezdrowe aspekty importowanej tu polskiej żywności. A często wypowiadają się na ten temat osoby, które nigdy polskich produktów nie próbowały. Działa to do tego stopnia, że czescy koledzy patrzą z rezerwą nawet na smakołyki, które przywozimy im z Polski. Jeśli ktoś się nie zgadza z tą opinią, a pracował wyłącznie w czeskim środowisku dłużej niż rok, jest prawdziwym szczęściarzem.

    KK: Pani Małgorzato, a czego Polacy mogliby się od Czechów nauczyć?

    MB: Może tego, że nie warto się przepracowywać i że warto mieć swoją odskocznię na weekend. Czesi są bardziej zrelaksowani i wybierają wolniejsze tempo życia. Tutaj bardzo popularnym modelem jest posiadanie domku na wsi, zwykle spadku pokoleniowego, do którego wyjeżdża się na weekend. Taka „chata“ (mniejszy domek) czy „chałupa“ (dom jako część gospodarstwa) znajduje się w zasadzie w każdej czeskiej rodzinie i przechodzi z pokolenia na pokolenie w obrębie tego samego państwa. Czesi są narodem, który najlepiej czuje się we własnym kraju. A muszę przyznać, że tutejsze malownicze tereny dają wytchnienie i relaks, a i piwo w takiej gospodzie smakuje lepiej. Tutaj każda szanująca się wioska ma przynajmniej jeden taki pub dla wieczornych przesiadujących. Piwo nie jest mocne, zatem można pić po prostu towarzysko cały wieczór, bez konsekwencji następnego dnia.

    KK: Gdybym planowała przeprowadzić się do Czech, na co powinnam się przygotować? Co może mnie zaskoczyć? O czym warto zawczasu pomyśleć?

    MB: Na pewno warto zacząć od dołączenia do jednej z polskich grup na portalu Facebook. Daje to nie tylko możliwość wyszukania “lupką” odpowiedzi na różne nurtujące nas zagadnienia, ale także zadania pytań osobom z większym doświadczeniem życia w tym kraju. Jest wiele aspektów typowych przy każdej zmianie pracy, relokacji, ale oprócz tego każdy ma też swoją historię. Nadal, nawet po tych kilku latach, na grupie pojawiają się nowe zagadnienia, dotąd nie poruszane. Także warto skorzystać z tej możliwości i dokładnie zaplanować swoje przesiedlenie jeszcze będąc w Polsce. Warto też nawet przy krótkim wyjeździe, przygotować się choć trochę pod kątem językowym. Nie przeceniajmy bliskości języków i zajrzyjmy do rozmówek polsko-czeskich. Jest bowiem wiele słów złudnie podobnych jak np. bezcenny, listek, lustro, sklep, piwnica, poprawić, szukać, konieczny, czerstwy… Polak słysząc od Czecha takie słowa ucieszy się, że rozumie. Tymczasem pomimo podobnego brzmienia, znaczenie mają inne lub nawet przeciwne.

    KK: Czy może Pani podpowiedzieć jak szukać pracy w Czechach?

    MB: Co do szukania pracy, to zależy też od wielu czynników. Inaczej szuka się pracy w zakładzie przemysłowym w Czechach, a inaczej pracy biurowej np. w Pradze. Są specjalne portale takie jak jobs.cz, agencje pracy, ale jak zawsze warto też popytać znajomych lub osoby w polskich grupach.

    KK: A za czym polskim Pani tutaj tęskni?

    MB: O, wszyscy tęsknimy tutaj za ulubionym polskim jedzeniem. Wiele polskich producentów oferuje fenomenalne wędliny, sery, twarogi, ale tutaj są one nieosiągalne. Prawie nie do odtworzenia jest zwykła drożdżówka, pączek, sernik królewski… Niby Czechy to nie jest odległy kraj, ale nie mamy tu typowego polskiego sklepu, ani typowej, polskiej restauracji. Na szczęście ostatnio pojawił się polski Catering „U Agi“, robiony z sercem przez Agnieszkę Fafius, zatem wiele z nas ma perspektywę polskich pierogów i bigosu na święta, nie mówiąc o innych codziennych polskich zamówieniach.

    KK: Czy brała Pani pod uwagę powrót do Polski?

    MB: Na razie wybieram Pragę. Jestem już bardzo emocjonalnie związana i z tym miastem i praskim środowiskiem polonijnym. Chociaż, jak wiadomo, praca z ludźmi wcale nie należy do łatwych, to nadal nie brakuje mi chęci do działania. Czerpię dużo energii widząc pozytywne efekty moich działań, a także przyjazne komentarze, uśmiechy i uznanie na twarzach uczestników. Pozostaję jednak w kontakcie z Polską, do której jeździłam regularnie, średnio cztery razy do roku. Teraz z powodu Covid-19, trochę się to zmieniło i ostatni raz byłam tam rok temu na Boże Narodzenie. Szczęśliwie znajomi przywożą mi wszystko, o co ich poproszę. W Pradze bardzo, jak już wspomniałam, tęsknimy za polskim jedzeniem, oczywiście zaraz po naszych bliskich (śmiech). A czy planuję wrócić? Na razie wygląda na to, że moje pierwotnie planowane „dwa lata“ po tym, jak przedłużyły się do dwunastu, zamierzają kontynuować tę tendencję (śmiech).

    KK: Dziękuję serdecznie za wywiad i za Pani nieustający zapał i energię do integrowania środowiska polonijnego w Pradze.

    MB: Również dziękuję i zapraszam na spacer po Pradze.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Najnowsze

    Nieznana historia warszawskiej Pragi

    Praga należy do najciekawszych i najchętniej odwiedzanych przez turystów rejonów Warszawy. Ma swoją własną historię i tożsamość. Nie wszyscy...

    Zobacz także

    Skip to content