Już jako nastolatek chciał służyć w misji na Dalekim Wschodzie. Zapewne nie spodziewał się wtedy, że zostanie oficjalnym posłem cesarza Chin i człowiekiem, który będzie miał ogromny wpływ na rozwój nauki o tym kraju. Zapraszam do zapoznania się z sylwetką mało znanego Polaka, którego przygody budzą podziw.
Michał Boym przyszedł na świat w 1612 r. we Lwowie. Pochodził ze spolszczonej węgierskiej rodziny szlacheckiej, która do Polski przybyła za króla Stefana Batorego, rządzącego w latach 70. i 80. XVI wieku. Część źródeł mówi o tym, że jego dziadek, również Michał, był sekretarzem monarchy z Siedmiogrodu. Ojciec naszego bohatera, Paweł, studiował w Padwie, gdzie uzyskał tytuł doktora filozofii i medycyny, a następnie został lwowskim rajcą, a nawet wójtem tego miasta. Zajmował się także handlem, a do tego pełnił bardzo odpowiedzialną funkcję nadwornego lekarza następnego polskiego władcy – Zygmunta III Wazy.
Paweł miał sześciu synów, a jednym z nich był właśnie Michał. Młodzieniec od zawsze interesował się naukami przyrodniczymi, przede wszystkim zaś matematyką. Wiele lat później królowa nauk miała mu pomóc w zrobieniu kariery na drugim końcu świata. Impulsem do podjęcia decyzji o wyjeździe do Azji było pewne wydarzenie z lat 20. XVII wieku. 14-letni Michał ciężko zachorował i złożył obietnicę, że jeżeli powróci do zdrowia, odda się pracy misyjnej na Dalekim Wschodzie. Tak się stało, a młody Boym postanowił wypełnić śluby.
Po ukończeniu kolegium jezuickiego rozpoczął studia filozoficzne w Kaliszu, a następnie studiował teologię w Krakowie. Mając 19 lat, wstąpił do Zakonu Jezuitów, gdzie przez 10 lat kształcił się i opiekował chorymi. W 1641 r. przyjął święcenia kapłańskie i rozpoczął starania o wyjazd do Azji. Po wielu bezskutecznych prośbach, Michał otrzymał w końcu zgodę na prowadzenie misji w Chinach. Pierwszym przystankiem jezuity był Rzym, gdzie spotkał się z papieżem Urbanem VIII i otrzymał od niego błogosławieństwo. Po wizycie w Wiecznym Mieście Polak w 1643 r. dotarł do Lizbony. Tam wsiadł na pokład portugalskiego okrętu i udał się w kierunku Chin.
W drodze do Państwa Środka
Dziś może trudno to sobie wyobrazić, ale na dwór cesarza jezuita dotarł po… sześciu latach! Nie da się dokładnie odtworzyć trasy, którą przebył, ale z notatek wiemy, że Boym zatrzymał się na Maderze, zwiedził Wyspy Zielonego Przylądka i jakiś czas przebywał na terenach południowo-wschodniego wybrzeża Afryki, gdzie prowadził wnikliwe, wielopłaszczyznowe badania. Polaka interesowały zwyczaje zamieszkujących te ziemie Kafrów, w tym kanibalizm. Dane mu było nawet porozmawiać z człowiekiem, który zjadł ludzką głowę! Co ciekawe, pod koniec XVIII w. angielski podróżnik John Barrow również prowadził badania nad Kaframi, a ich wyniki uznawało się za pierwsze zebrane informacje o tych ludziach. Jak widzimy, Michał Boym wyprzedził go o 150 lat.
Polaka, jako przyrodnika, interesowała również flora i fauna, tak przecież różna od tej, którą znał z Polski. W jego zapiskach znajdziemy opisy palm, kokosa, daktyla, ananasa czy nanercza, w tym ich właściwości lecznicze. Boym widział dzikie koty (zapewne pantery) zjadające ludzkie zwłoki, a także brał udział w polowaniu na hipopotamy. Polak nie tylko tworzył opisy, ale przede wszystkim sporządzał bezcenne rysunki zaobserwowanych roślin i zwierząt, z których naukowcy korzystali przez następne dziesiątki lat.
W 1644 r. Boym dotarł do Makau, portugalskiej kolonii na terytorium Chin. Tam przez kilkanaście miesięcy uczył się języka chińskiego i wykładał w jezuickim kolegium. Następnie wysłany został na wyspę Hajnan, wysuniętą najbardziej na południe ziemię należącą do Chin. Był drugim Europejczykiem, który przebywał tam przez dłuższy czas oraz jedynym, który spisał swoje wrażenia. Podobnie jak w Afryce, tu również Boym zachwycił się bujną, tropikalną florą, a swoje obserwacje przelał na papier. Jezuitę interesowały przede wszystkim właściwości roślin i ich wykorzystanie w medycynie. Dodatkowo jako pierwszy przybysz ze Starego Kontynentu sporządził mapę wyspy.
Niestety Polak przybył do Chin w czasach bardzo niespokojnych. Od wielu lat panująca dynastia Ming zmagała się z najeźdźcami z Mandżurii. Sytuacja wyglądała fatalnie, a większość terytorium Chin znalazło się pod panowaniem agresora. Przeciwko dynastii Ming wystąpili także mieszkańcy Hajnanu, którzy swój gniew obrócili również przeciw wszystkim obcym – w tym jezuitom. Misja na wyspie została zlikwidowana, a Boym i towarzyszący mu włoski duchowny dostali się do niewoli. Zostali skazani na śmierć, jednak udało im się uciec z wyspy na maleńkiej łódce i trafili na dwór cesarza Yongli. Wkrótce militarnego wsparcia władcy udzielił portugalski gubernator Makau i sprzymierzone siły pokonały Mandżurów w bitwie pod Kuejlin. Od tej chwili Chińczycy rozpoczęli odzyskiwanie utraconych terytoriów.
Yongli zdawał sobie sprawę, że bez pomocy Portugalczyków będzie to bardzo trudne. Dlatego licząc na ich poparcie, zgodził się na ochrzczenie członków swojej rodziny. Jednym z inicjatorów tego przedsięwzięcia był też Michał Boym, który na cesarskim dworze pomagał austriackiemu jezuicie Andreasowi Kofflerowi. Dynastii Ming chrześcijaństwo nie było obce. Od wielu lat swoje misje w ich kraju prowadzili zakonnicy z Europy, a chrześcijaninem od pewnego czasu była nawet druga osoba w kraju – kanclerz Pang Tianshou, który otrzymał imię Achilles. Tym razem wiarę katolicką przyjęły matka cesarza, jego dwie żony i kilka spośród dam dworu. Yongli mimo gorliwego wypełniania obowiązków religijnych, odmawiania modlitw i uczestnictwa w mszach świętych sam nie zdecydował się na chrzest, gdy dowiedział się, że będzie musiał zrezygnować z haremu. Z tego samego powodu odmówił ochrzczenia synka, jednak gdy ten ciężko zachorował, wydał ostatecznie zgodę. 3-miesięczny dziedzic tronu szybko odzyskał zdrowie już jako katolik o imieniu Konstantyn.
W imieniu cesarza
Mimo wszystko Yongli czuł, że wsparcie miejscowych Portugalczyków może okazać się za małe, aby utrzymać tron. W poszukiwaniu pomocy postanowił wysłać poselstwo do Europy, a na jego czele stanął Michał Boym. Polak zaopatrzony w podarunki oraz listy od pary cesarskiej i kanclerza Achillesa wyruszył w drogę. Pisma z chińskiego dworu zaadresowane zostały m.in. do papieża Innocentego X, króla Portugalii czy generała zakonu jezuitów. Yongli pragnął przekonać możnych ze Starego Kontynentu do swojej wierności Kościołowi, a także (a nawet przede wszystkim) zapewnić sobie ich militarne wsparcie. Argumentem przemawiającym za poparciem dynastii Ming był fakt, że następca chińskiego tronu jest katolikiem i może być dla Europejczyków równorzędnym partnerem do walki z państwami muzułmańskimi. Jednak pozycja Yongli słabła i nie wiadomo było, jak długo będzie w stanie opierać się Mandżurom.
Michał Boym wraz z rozpoczęciem 1651 r. wsiadł na portugalski statek w Makau. Pierwszym przystankiem na trasie do Europy było Goa, portugalskie miasto w Indiach. Jak się okazało, zarządzającym tam urzędnikom nie spodobało się to, że Polak wiezie listy do innych władców (papież, doża wenecki) niż monarcha Portugalii. Boym został zatrzymany w mieście, gdzie miał oczekiwać na decyzję z Lizbony, dotyczącą jego dalszej podróży. Po ponad pół roku bezowocnego przebywania w Goa, jezuita w grudniu 1651 r. wymknął się Portugalczykom i drogą lądową kontynuował podróż do Europy. Szedł przez Isfahan i Hamadan, zahaczył o wybrzeże Morza Kaspijskiego i mijając górę Ararat dotarł do leżącej nad Morzem Czarnym Trebizondy. Tam wsiadł na pokład galery i w grudniu 1652 r. dotarł do Wenecji.
Mimo tego, że jezuici mieli zakaz wstępu do miasta św. Marka, Boymowi udało się wejść do środka. Tam spotkał się z dożą, a o pomoc przy wzięciu udziału w audiencji zwrócił się do francuskiego ambasadora. Jak się okazało był to błąd, który kosztował go trzy lata życia. Mimo zakończonej w 1648 r. wojny trzydziestoletniej, Europa była wciąż mocno podzielona, a w sporze Hiszpanii z Francją, papież Innocenty X wspierał tych pierwszych. Decyzja Boyma o zwrócenie się o pomoc do przedstawiciela wrogów Watykanu nie mogła spodobać się biskupowi Rzymu. Dodatkowo Polak oskarżany był o działanie wbrew zakonowi i po przybyciu do Rzymu odmówiono mu audiencji u papieża. Co więcej, z Chin przybył inny jezuita, który reprezentował Mandżurów i przekonywał, że dynastia Ming rychło upadnie.
Sytuacja zmieniła się w 1655 r., gdy papieżem został Aleksander VII. Nowo wybrany Ojciec Święty reprezentował inne stanowisko w kwestii Dalekiego Wschodu od poprzednika, a do tego prywatnie był przyjacielem dobrego znajomego Boyma. Mimo wszystko, jego odpowiedź dla Yongli była bardzo ogólnikowa i pozbawiona realnego wsparcia. Po wyczekiwanej trzy lata rozmowie z papieżem, Polak udał się do Portugalii, gdzie spotkał się z bardzo mu przychylnym królem Janem IV, który obiecał pomoc. W marcu 1656 r., tak jak 13 lat wcześniej, Polak wsiadł na portugalski okręt i z Lizbony udał się do Chin. Tym razem jednak nie dotarł do celu.
Pierwszym przystankiem na jego drodze powrotnej było Goa w Indiach. Pobyt w mieście ponownie okazał się bardzo pechowy, ponieważ ze względu na wznowiony spór portugalsko-holenderski, dalsza podróż drogą morską była niemożliwa. Polak na piechotę przeszedł wszerz cały Półwysep Indyjski i dotarł na jego wschodnie wybrzeże, a następnie do stolicy Królestwa Syjamu (dzisiejsza Tajlandia) – Ajutthaja. Stamtąd na statku chińskich piratów udał się w kierunku ziem kontrolowanych przez Yongli, jednak nigdy nie dotarł przed oblicze cesarza. Zmarł w drodze 22 sierpnia 1659 r. na terenie dzisiejszej prowincji Kuangsi.
Twórczość
Michał Boym zostawił po sobie wiele prac. Tworzył bardzo cenne notatki z miejsc, w których przebywał. W jego pracach znajdziemy ciekawe informacje dotyczące ludzi, zwierząt, roślin czy geografii danych ziem. Za jego życia opublikowane zostały jedynie dwie prace. Jedną z nich jest Krótka relacja, opisująca podróż z Chin do Europy w latach 50. XVII wieku. Jednaknajbardziej popularnym dziełem Polaka jest wydane w Wiedniu w 1656 r. Flora Sinensis, czyli Flora Chin. Jezuita umieścił tam opisy i rysunki zwierząt oraz, przede wszystkim, roślin, skupiając się na ich leczniczych właściwościach. Szerzej na temat chińskiej medycyny Boym napisał w dziele Medicus Sinicus. W pracy tej znalazło się miejsce m.in. na jeden z najwcześniejszych opisów zasady yin i yang. Niezwykle cenny jest dotąd nieopublikowany Atlas Chin, zawierający 18 map sporządzonych przez naszego rodaka. Boym był także autorem tłumaczenia tekstu inskrypcji umieszczonej na Kamieniu z Singanfu. Monument ten pochodzi z IX wieku, a napis na nim umieszczony mówi o chrześcijanach nauczających w Chinach w tamtym okresie.
Niestety wiele prac Boyma nie zachowało się do dnia dzisiejszego. Były to m.in. Chińska moralność filozoficzna i Chińska astrologia. Pierwsza z nich prawdopodobnie zawierała tłumaczenie Ksiąg Konfucjusza na łacinę, dokonaną oczywiście przez Polaka.
Jezuita był człowiekiem o wielu talentach i szerokich horyzontach. Interesowali go ludzie, wśród których przebywał, rozmawiał z nimi, pragnął dowiedzieć się jak najwięcej o ich kulturze i zwyczajach. Bez poczucia wyższości czy pogardy (co w tamtym czasie wcale nie było normą) pisał o niechrześcijańskich mieszkańcach globu – Kafrach, Hindusach, Chińczykach czy Syjamczykach. Potrafił docenić ich dorobek i sam chodził w chińskim stroju. Mimo to nigdy nie stracił wiary i nie wyrzekł się polskiego pochodzenia. Jezuita zachwycał się naturą i w bardzo sprawny sposób potrafił opisać słabo znaną w Europie florę i faunę południowej półkuli.
Michał Boym jest w Polsce człowiekiem zupełnie nieznanym. Szkoda, ponieważ był osobą wyjątkową, miał ogromny wpływ na rozwój europejskiej sinologii (nauki o Chinach), a także reprezentował w oficjalnej misji do Europy chińskiego cesarza. Jezuita ze Lwowa to kolejny Polak, którego po prostu warto znać.
Autor: Tomasz Horsztyński
http://www.michalboym.pl