Śmigły Wilno, Cresovia Grodno, Pogoń, Czarni i Hasmonea Lwów, Kotwica Pińsk, Pogoń Stryj, WKS Brześć, PKS Łuck, Junak Drohobycz, Rewera Stanisławów i wiele, wiele innych… Kresowa piłka nożna ma ogromne tradycje i bogatą, choć nieco zapomnianą historię.
Trudno to sobie wyobrazić, ale to ponad 60 polskich klubów, z których praktycznie wszystkie, po zakończeniu II wojny światowej, nigdy nie wznowiły działalności. Zniknęły z piłkarskiej mapy i z małymi wyjątkami, znikają z serc i pamięci sympatyków, kibiców i potomków kresowiaków. Warto o nich przypominać, bo to sportowe ośrodki, które wychowywały nie tylko wspaniałych piłkarzy, reprezentantów kraju, ale również ludzi. Polaków, którzy niejednokrotnie zasłużyli się w bohaterskich walkach o wolność Ojczyzny.
Dziś zapraszam w podróż po stadionach kilku kresowych miast, na piłkarskie wspomnienia najjaśniejszych gwiazd i najciekawszych projektów kresowego futbolu. Nie zamierzam tworzyć kolejnych monografii piłki nożnej, a jedynie zachęcić Państwa do zgłębienia historii klubów, osób i wydarzeń, związanych nie tylko ze Lwowem, Wilnem, Grodnem, ale też wieloma mniejszymi, sportowymi ośrodkami na Kresach Wschodnich.

Rodzinne koneksje
Największym ośrodkiem i kolebką, nie tylko kresowej, ale i polskiej piłki nożnej, był Lwów. Cztery największe kluby: Pogoń, Czarni, Hasmonea i Lechia w sumie rozegrały 21 sezonów w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej. Rywalizowały z dobrze znanymi nam: Cracovią, Wisłą Kraków, ŁKS Łódź czy Polonią Warszawa (polskich klubów piłkarskich, w najlepszym okresie, było we Lwowie nawet kilkanaście). Najjaśniejszą gwiazdą klubowej piłki we Lwowie, była bez wątpienia Pogoń. Czterokrotny mistrz i trzykrotny wicemistrz Polski, legenda rodzimego sportu. Klub, który po II wojnie światowej podzielił los innych polskich organizacji na Kresach Wschodnich, i uległ rozwiązaniu. Jednak dzięki zaangażowaniu sympatyków – Polaków mieszkających we Lwowie -, odrodził się po 70 latach (w 2009 roku). Powstał na nowo, w zupełnie innej rzeczywistości, innym kraju, innych realiach. To że wciąż trwa, a jego historia dalej tworzy się na naszych oczach, wyróżnia go spośród innych opisanych organizacji, które pozostały tylko w pamięci miłośników przedwojennej piłki nożnej. Pogoń to najbardziej znany, ale nie najstarszy lwowski klub. Występuje do dziś jako kontynuator powstałego w 1904 roku Klubu Gimnastyczno-Sportowego IV Gimnazjum. Jest jednym ze współzałożycieli Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jedynym obok stołecznej Warszawianki, klubem piłkarskim, który w okresie międzywojennym nigdy nie spadł z ekstraklasy. Swoje czerwono-niebieskie barwy Pogoń zawdzięcza, fascynacji dwóch członków klubu angielskim Evertonem FC z Liverpoolu. Mimo, iż od 1913 roku Pogoń rozgrywała swoje mecze na nowoczesnym, jak na tamte czasy, stadionie obok Parku Kilińskiego, najbardziej zapamiętanym miejscem stadionu, były rosnące wokół boiska drzewa. Wspinali się na nie podczas meczy kibice i, nie płacąc za bilet, z góry obserwowali meczowe wydarzenia. Podobno każdy z liczących się miłośników klubu miał swoją osobistą gałąź, która przechodziła później z ojca na syna lub innych członków rodziny.
Najsłynniejsze postacie związane z Pogonią Lwów to oczywiście Eugeniusz Piasecki – założyciel pierwszych we Lwowie drużyn piłkarskich, pierwszy prezes Pogoni oraz rodzina Kucharów z Ludwikem, głównym sponsorem, właścicielem sieci kin na czele. Jego synowie: Tadeusz, Władysław i Wacław, będący zawodnikami Pogoni, rozsławili „Klub Kucharów” w Polsce i poza jej granicami. Prym wiedzie tutaj Wacław, wielokrotny mistrz Polski i reprezentant kraju w piłce nożnej, lekkoatletyce, łyżwiarstwie szybkim i hokeju! Wśród innych znakomitych zawodników warto wymienić Michała Matyasa, najlepszego ligowego strzelca Pogoni, reprezentanta Polski i późniejszego trenera reprezentacji Polski, czy Spirydona Albańskiego, legendarnego bramkarza, również reprezentanta Polski i zawodnika, który w barwach Pogoni zanotował rekordowe 234 występy. Przedwojenną historię Pogoni tworzyło wielu wspaniałych sportowców i działaczy. Nie sposób ich wszystkich wymienić, jednak lektura ich losów, zarówno sportowych, jak i życiowych, może być niesamowitą i pouczającą lekcją historii.
W sumie, Pogoń rozegrała 13 sezonów w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej. Działalność klubu zawieszono na czas II wojny światowej. Jak pokazała historia, „zawieszenie” trwało aż 70 lat i dopiero od 2009 roku, po reaktywacji, hymn Pogoni znów rozbrzmiewa na polskich i ukraińskich stadionach:
Ref. Naprzód, naprzód lwowska drużyno!
Dziś zaszczytne święcisz gody,
Kto w Pogoni, ten we krwi ma wino,
Z diabłem pójdzie też w zawody,
Niechaj zwycięstw wciąż seria nowa wieńczy łuki twoich bram,
Strzelaj bramki na chwałę Lwowa, Pogoń niechaj żyje nam!
„Dyplomacja to utopie,
Polityka to jest chrzan.
Kto najlepiej piłkę kopie,
Ten jest władca, ten jest pan”.
[fragment hymnu Pogoni Lwów]
Rywale zza miedzy
O miano „Władcy Lwowa” najbardziej emocjonujące mecze „Pogoniarze” toczyli z „Powidlakami”, czyli Czarnymi Lwów. Ich stadiony rozdzielała tylko ulica, a fani obu klubów nie darzyli się sympatią. Na derbach Lwowa widać było wyraźny podział na „Powidlaków” i „Pogoniarzy”. Co ciekawe, derby Lwowa, uznaje się za najstarsze polskie derby piłkarskie – są nawet starsze niż krakowskie pojedynki Wisły z Cracovią.

Czarni Lwów, założeni w 1903 roku, przez siedem sezonów występowali w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej. Rozegrali w niej w sumie 164 mecze. Piłkarze występowali w czarnych koszulach z czerwonym pasem i czarnych spodenkach. Ich „domem” był stadion im. Marszałka Józefa Piłsudskiego – drewniany obiekt, który doszczętnie spłonął wskutek podpalenia przez ukraińskich nacjonalistów. Został odbudowany w 1931 roku, a dobrowolne składki na jego odbudowę przekazało większość polskich klubów piłkarskich. Wśród najbardziej znanych „Powidlaków” można wymienić: Rochusa Nastulę, króla strzelców ekstraklasy w 1929 roku, Franciszka Chmielowskiego (rozegrał najwięcej meczów ligowych w barwach Czarnych – 143), Stanisława Olejniczaka czy Kazimierza Piłata, który po karierze piłkarskiej zrobił również „karierę” w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Czarni Lwów, przez niemal 100 lat, dzierżyli miano najstarszego polskiego klubu. Dopiero w połowie lat 90. XX-wieku okazało się, że podczas zakładania organizacji, działaczy „Czarnych”, o kilka dni wyprzedzili członkowie-założyciele Lechii Lwów i to jej należy się miano nestora polskiej piłki nożnej.
Lechia Lwów to trzeci przystanek wspomnień o kresowym futbolu i trzecia lwowska historia. Zespół rozegrał tylko jeden sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, jednak regularnie rywalizował na jej zaplecz, z takimi drużynami jak Resovia Rzeszów, Pogoń Stryj czy Polonia Przemyśl. Przez wiele lat biało-zielone barwy Lechii Lwów przywdziewał m.in. Ryszard Koncewicz, selekcjoner Reprezentacji Polski oraz trener takich klubów jak Lechia Gdańsk, Legia Warszawa czy Polonia Bytom.
A czwarty lwowski klub, który zaznaczył swoje miejsce w piłkarskiej elicie? To Hasmonea – klub piłkarski, założony we Lwowie w 1908 r. przez społeczność pochodzenia żydowskiego. Świadectwo zróżnicowania społecznego, nie tylko przedwojennego Lwowa, ale całej Polski (na mapie polskiej piłki nożnej okresu II RP, klubów o nazwach Hasmonea, Makkabii, Ha-Koach czy Jehuda możemy znaleźć kilkadziesiąt). Klub przez dwa sezony grał w polskiej I lidze: w 1927 zajmując 11. miejsce, a w 1928 – 13. miejsce, co ostatecznie było równoznaczne ze spadkiem na zaplecze. Dodatkowo klub w czasie swojej działalności nie stronił od skandali. Pierwszy miał miejsce w 1925 roku, a wywołał go austriacki trener klubu – Friedrich Kerr, który po zwolnieniu, rozpętał aferę, pisząc list do gazety „Nowy wiek” oskarżający m.in. Hasmoneę, Pogoń i Czarnych o zawodowstwo (w tamtym okresie wszyscy zawodnicy musieli być amatorami, czyli nie pobierać wynagrodzenia za treningi i mecze). Co ciekawsze, sam trener, ściągnięty wcześniej z Wiednia, był sowicie wynagradzany, gdyż Hasmonea dysponowała (dzięki zamożnym sympatykom) stosunkowo dużym budżetem. W 1926 r. Polski Związek Piłki Nożnej ukarał dziewięciu zawodników Hasmonei za rzekome zawodowstwo. Finalnie, zdarzenie to miało swój związek z powstaniem oficjalnej, „profesjonalnej” Ligi Polskiej w 1927 roku. Kolejne „skandale” miały miejsce już w ekstraklasowych sezonach. Hasmonejczykom nie było po drodze z organizatorem rozgrywek (PZPN). Już w pierwszym sezonie (1927 r.) dwa z rozgrywanych spotkań wzbudziły kontrowersje. W drugim (1928 r.) klub nie wywiązywał się z zobowiązań finansowych wobec związku. Dodatkowo w sport wmieszała się polityka. Gmina żydowska wydała decyzję o zakazie uprawiania sportu w trakcie meczu derbowego z Czarnymi Lwów. Piłkarze opuścili boisko już w pierwszej minucie, a drużyna Czarnych otrzymała „walkower”. Konflikt nasilił się pod koniec sezonu, wszystkie spotkania Hasmonei zostały uznane za walkower dla przeciwników, a klub spadł do niższej klasy. Mimo to Hasmonea Lwów jest często określana jako najlepszy i największy żydowski klub sportowy w historii polskiego futbolu.

Nawiązanie do tradycji
Ze Lwowa przenosimy się do na południe, do Stanisławowa (obecnie Iwano-Frankiwsk). Wojskowo-Cywilny Klub Sportowy „Rewera” Stanisławów to kolejny z pierwszych w historii zespołów piłkarskich utworzonych przez Polaków na Kresach. Jego nazwa pochodziła od przydomka hetmana Stanisława Potockiego. Mimo dumnie brzmiącej nazwy, piłkarze ze Stanisławowa, pięciokrotnie odbijali się od piłkarskiej ekstraklasy, rywalizując tylko na jej zapleczu.

Więcej szczęścia miał klub z przydomkiem innego wodza w nazwie. Śmigły Wilno (nazwa została nadana ku czci generała Edwarda Rydza, ps. “Śmigły”), choć tylko na jeden sezon, to zagościł w piłkarskiej elicie. Klub został założony w 1933 roku w wyniku fuzji WKS 1. Pułku Piechoty Legionów oraz WKS 6 pp Legionów, a w połączeniu chodziło o stworzenie jednego, silnego klubu z Ziemi Wileńskiej, który mógłby rywalizować w ekstraklasie. Dominacja w regionie zaowocowała awansem. Niestety pobyt w I lidze potrwał tylko jeden sezon. Piłkarzom „Dumy Kresów” doskwierały przede wszystkim długie podróże (kilkaset kilometrów na Śląsk, do Poznania czy Krakowa). Podróż z Wilna do Chorzowa dziś trwa około 10 godzin, zaś w czasach II RP trwało to niemal dwukrotnie dłużej. Barwy klubu nawiązywały do baretki najwyższego polskiego odznaczenia wojskowego, czyli Orderu Virtuti Militari. Również herb klubu miał wkomponowany w tle motyw z tej wstęgi. Obecnie drużyna WKS Śmigły Wilno jest rekonstruowana przez stowarzyszenie rekonstrukcji historycznej w ramach projektu Retro Liga. Zawodnicy grają w pieczołowicie odtworzonych strojach i butach według zasad z roku 1938.

Zostając w Wilnie, ale w czasach mniej odległych, odwiedzamy Polonię Wilno. Założony w 1990 roku polski klub w okresie swojego największego rozwoju miał cztery sekcje sportowe: piłki nożnej, siatkarską, tenisa stołowego i strzelecką. Do dziś pozostała tylko sekcja siatkówki kobiet. Początkowo klub funkcjonował pod nazwą Klub Sportowy Polaków na Litwie „Polonia”. Następnie dodano siedzibę klubu – Wilno – ponieważ władze Litwy nie zgodziły się, aby klub obejmował swoją działalnością cały obszar kraju. Największe sukcesy odnosiła sekcja piłkarska, która w 2012 roku zajęła 5. miejsce w litewskiej I lidze (drugi poziom rozgrywkowy). Ostatecznie, w związku z problemami finansowymi, drużyna piłkarska „biało-czerwonych” została rozwiązana w 2014 roku.
Kolejnym przystankiem w naszej piłkarskiej podróży będzie odległe 20 km od polskiej granicy Grodno. Dziś na tych terenach niepodzielnie rządziłaby Jagiellonia, a przed wojną najmocniejsze drużyny piłkarskie mieli w Grodnie. Choć Cresovia i WKS nigdy nie zagrały w polskiej ekstraklasie, to „rządziły i dzieliły” na piłkarskiej (i gospodarczej) pustyni, jaką były tereny Białostocczyzny i Nowogródczyzny. Rozwój futbolu w tym regionie nastąpił dopiero po 1929 roku, kiedy to lokalnym działaczom piłkarskim udało się zarejestrować Białostocki OZPN. Dzięki temu nieliczne tamtejsze kluby mogły rywalizować we własnych rozgrywkach. Wcześniej, należąc do okręgu wileńskiego, nie mały jakichkolwiek szans nawiązania rywalizacji. Często też ta rywalizacja nie była prowadzona w duchu sportowym. Zdarzało się, że wyniki były ustalane przy „zielonym stoliku” lub z błahych powodów były weryfikowane na niekorzyść drużyn z Grodna. Licznym zespołom z Wilna i okolic nie odpowiadały dalekie wyjazdy na mecze z zespołami z Grodna i Białegostoku. W 1934 r. nastąpiła fuzja Cresovii z innymi wojskowymi klubami z Grodna, w wyniku czego powstał klub WKS Grodno. Wojskowy klub z charakterystycznym herbem św. Huberta na koszulkach. Klub ośmiokrotnie uczestniczył w eliminacjach dla mistrzów okręgówek, walczących w barażach o awans do I ligi. Niestety nigdy nie zakwalifikował się do najwyższej klasy. We wrześniu 1939 r., kiedy wybuchła II wojna światowa, przestał istnieć.
Szukając kolejnych, ciekawych piłkarskich historii przenosimy się na Polesie. Charakterystyczna kotwica w herbie przywołuje na myśl nadmorskie ośrodki piłkarskie jak chociażby polskie: Kotwicę Kołobrzeg, Arkę Gdynia czy bardziej egzotyczne SC Corinthians Paulista z brazylijskiego São Paulo. Taki sam znak miała polska Kotwica Pińsk, leżąca na terenie dzisiejszej Białorusi, w odległości kilkuset kilometrów od najbliższego morza. Skąd wzięła się kotwica w środku lądu? Oczywiście od marynarzy! Na terenie przedwojennego Polesia sieć drogowa i kolejowa była słabo rozwinięta, a między poszczególnymi miastami najłatwiej można było się przemieszczać za pomocą transportu rzecznego. Ewentualne działania militarne, ze względu na specyfikę terenu (bagna, rozlewiska), można było prowadzić za pośrednictwem marynarki wojennej. Dlatego właśnie w Pińsku powstała tzw. Flotylla Pińska, jedyna rzeczna w II RP. W jej skład wchodziło ponad 100 statków, które miały strzec naszych wschodnich granic. To właśnie marynarze założyli wielosekcyjny klub, którego piłkarze dwukrotnie zostali mistrzami Polesia. Tym samym wywalczyli sobie przepustkę do dalszej rywalizacji o awans do ekstraklasy. Klub przestał istnieć z dniem wkroczenia wojsk sowieckich i zagarnięcia polskich ziem na Wschodzie 17.09.1939 r., a jego najbardziej znanym piłkarzem pozostał Michał Tymosławski, który występował jeszcze m.in. w Warszawiance, AKS Chorzów i Union Touring Łódź.

Największym miastem Polesia był Brześć nad Bugiem, to stąd pochodziły najsilniejsze drużyny regionu. Oprócz Pogoni i Ruchu – WKS 4 dsp Brześć, WKS 82 pp Brześć, WKS Brześć. Składały się z żołnierzy tamtejszych jednostek wojskowych i kolekcjonowały kolejne tytuły mistrza okręgu. Poziom piłkarskiego Polesia był jednak bardzo niski. Gdy, wspomniana wcześniej Kotwica, dwukrotnie przełamała hegemonię klubów z Brześcia, w grupach eliminacyjnych, okazywała się słabsza nie tylko od Śmigłego Wilno, ale również od Warmii Grajewo czy WKS Hallerczyk Równe z niezbyt mocnego piłkarsko Wołynia.
Naszą podróż po kresowych boiskach i stadionach kończymy w oddalonym o 85 km od Lwowa Drohobyczu . Tuż przed wybuchem II wojny światowej miejscowy Junak (czyli „Zuch”) pewnie zmierzał po awans do polskiej ekstraklasy. Założony w 1922 r. klub, jako nieoficjalna filia Czarnych ze Lwowa, pewnie wygrał ligę okręgową, a w barażach uznawany był za faworyta starć ze Śląskiem Świętochłowice, Legią Poznań i Śmigłym Wilno. Rozgrywek nie dokończono, awansu Junak nie wywalczył, a swój ostatni mecz rozegrał 27 sierpnia 1939 r. Jak w większości opisanych klubów II wojna światowa zakończyła jego historię. We wrześniu 1939 r. prezes klubu pułkownik Mieczysław Młotek ewakuował drużynę Junaka poza granice Polski. Większość piłkarzy, wraz z prezesem, uczestniczyła w działaniach wojennych w szeregach Wojsk Polskich na Zachodzie. Miłość do futbolu zaowocowała powołaniem sławnego wojskowego zespołu piłkarskiego „Karpatczyków” (Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich, m.in. broniąca Tobruku). Drużyna składająca się z byłych zawodników Junaka oraz Pogoni i Czarnych Lwów, stacjonując w Egipcie, rozegrała kilkadziesiąt meczów zarówno z Aliantami, jak i lokalnymi drużynami piłkarskimi.
To tylko kilka wspomnień, mały wycinek. Przez tych kilka opisanych faktów, anegdot i relacji, kieruję do Państwa serdeczne zaproszenie do zgłębienia niesamowicie ciekawej historii polskiego, kresowego futbolu.
Uwaga! lektura życiorysów zawodników, działaczy oraz klubowych historii jest pasjonująca nawet dla okazjonalnych kibiców i zajmie przynajmniej kilkanaście wieczorów 😉
autor: Łukasz Budzyński
foto źródło: Internet