17 października 2023 roku mija dokładnie pięćdziesiąt lat od wydarzenia, które na zawsze zapisało się w annałach polskiego futbolu. Mecz Anglia-Polska miał zadecydować, która drużyna pojedzie na finały mistrzostw świata do Niemiec. „Biało-czerwonym” wystarczał remis, ich rywale musieli koniecznie wygrać…
Takiego zakończenia eliminacji w naszej grupie, gdzie do końca podopieczni trenera Kazimierza Górskiego „zostaną w grze”, nikt się nie spodziewał. Katowicki „Sport”, wkrótce po losowaniu grup kwalifikacyjnych do finałów mistrzostw świata WM ‘74 pisał, że „Gorzej być nie mogło”. Polakom nie dawano szans na awans, bo naszymi rywalami były dwie drużyny z Wysp Brytyjskich: Anglia – jedna z ówczesnych potęg futbolowych oraz nieobliczalna Walia.
Przegrana w pierwszym meczu (0:2 z Walią w Cardiff) „zmniejszała szanse na finał”, jak pisał po spotkaniu „Przegląd Sportowy”. Ale później – wygrywając w Chorzowie z Anglią 2:0 – „Gadocha i Lubański rzucili na kolana owianych legendą ojców nowoczesnego futbolu”. Jesienią pokonaliśmy Walijczyków 3:0 i o tym, kto awansuje do finałów MŚ miała zadecydować właśnie mecz Anglia-Polska na londyńskim stadionie Wembley.
Anglicy byli bardzo pewni swego, bo tydzień wcześniej rozgromili Austrię 7:0. My w tym samym czasie zremisowaliśmy z Holandią 1:1. Każda z reprezentacji chciała powtórzyć 17 października swoje osiągnięcie sprzed kilku dni, ale ta sztuka udała się „biało-czerwonym”. W 57. min. po strzale Jana Domarskiego objęliśmy prowadzenie. Sześć minut później wyrównał Allan Clarke, wykonując rzut karny. Mimo ogromnego naporu Anglików „biało-czerwoni”, przede wszystkim dzięki doskonałej grze naszej obrony i Jana Tomaszewskiego w bramce, utrzymali do końca wynik 1:1. Po 36 latach ponownie awansowaliśmy do finałów mistrzostw świata!
W tym meczu podopieczni trenera Kazimierz Górskiego wystąpili w składzie: Jan Tomaszewski (ŁKS Łódź) – Antoni Szymanowski (Wisła Kraków), Jerzy Gorgoń (Górnik Zabrze), Adam Musiał (Wisła Kraków), Mirosław Bulzacki (ŁKS Łódź) – Henryk Kasperczak (Stal Mielec), Lesław Ćmikiewicz (Legia Warszawa), Kazimierz Deyna (Legia Warszawa) – Grzegorz Lato (Stal Mielec), Jan Domarski (Stal Mielec) i Robert Gadocha (Legia Warszawa).
Co ciekawe, wszyscy zagrali od pierwszej do ostatniej minuty tego trudnego spotkania. To tylko świadczy o motywacji i doskonałym przygotowaniu kondycyjnym „biało-czerwonych”. Zapewne trener Kazimierz Górski działał też w myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia. A remis z Anglikami tak naprawdę okazał się wygraną, która pozwoliła naszym piłkarzom zająć pierwsze miejsce w grupie…
Eliminacje pokazały więc, że nie taki diabeł straszny. O ile po losowaniu uważaliśmy, że „Gorzej być nie mogło”, to zakończenie rozgrywek grupowych było dla Anglików „Pożegnaniem z chwałą” (Glory, glory goodbye!) i „Końcem świata” (The end of the world!) – takie m.in. tytuły ukazały się po meczu w brytyjskiej prasie.
Faktycznie, dla „dumnych synów Albionu” był to prawdziwy koniec świata, a dla Polaków koniec, który wieńczył dzieło. Osiągnięcie „biało-czerwonych” odbiło się szerokim echem w światowej prasie, która przepowiadała naszym piłkarzom sukces na niemieckich boiskach podczas finałów Weltmeisterschaft 1974.
Jacek Wiśniewski